sport1.de |
Na przestrzeni ostatnich trzech sezonów legenda niemieckiej piłki balansuje na równi pochyłej. Hamburskie Dinozaury z roku na rok wydają się być coraz słabsze. Drużyna, która nigdy jeszcze nie zaznała smaku gry w 2. Bundeslidze przez dwa lata zmuszona była walczyć o utrzymanie w meczach barażowych, dwukrotnie ratując się jedynie dzięki dużej porcji szczęścia. Czy zatem jesteśmy świadkami upadku HSV?
Gdy Bayern Monachium jako pierwszy w historii niemieckich
zespołów zdobywał swoją upragnioną potrójną koronę, na dnie ligowej tabeli
plątał się pogrążony w kryzysie zespół z Fürth. Beniaminek sezonu 2012/2013
przez 34 ligowe kolejki nie był w stanie wygrać spotkania na własnym stadionie.
Zdobywając na przestrzeni całego sezonu zaledwie 21 oczek, już kilka spotkań
przed końcem rozgrywek pewien był spadku. Walka o uniknięcie degradacji i
ewentualnych baraży trwała jednak do samego końca - przed ostatnią kolejką aż
trzy zespoły walczyły o swój bundesligowy byt. Po ostatnim gwizdku 18. maja
2012 roku na siedemnastej pozycji znalazł się zespół Fortuny Düsseldorf, który
zaledwie rok wcześniej, po pasjonujących i nieprzewidywalnych nie tylko ze
względów sportowych barażach, zdołał awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej
w Niemczech. Miejsce szesnaste, a tym samym starcie z drugoligową drużyną 1. FC
Kaiserslautern, przypadło w udziale TSG 1899 Hoffenheim, które w ostatnim meczu
sezonu zdołało pokonać drużynę ustępującego wówczas mistrza Niemiec, Borussi
Dortmund. Rozgrywki te były dla Hamburga bardzo udane - pod wodzą Torstena
Finka zajęli siódme miejsce, a w kwalifikacjach do europejskich pucharów
przeszkodził im jedynie awans VfB Stuttgart do finału Pucharu Niemiec. Patrząc
na to z perspektywy czasu można stwierdzić, że był to ostatni udany start
drużyny z Hamburga.
Sezon
2013/2014 w Bundeslidze był nad wyraz słaby. Trzy najgorzej spisujące się
drużyny drużyny niemal od samego początku rozgrywek wyraźnie odstawały od
reszty zespołów. Walka o miejsce dające baraż toczyła się do samego końca -
osiemnasty Braunschweig tylko dwoma punktami przegrał z drużyną z Hamburga,
która o utrzymanie walczyła później w meczu z SpVgg Grether Fürth. Dwumecz
rozstrzygnął się na stadionie drugoligowca, gdzie drużyna przyjezdnych dzięki
remisowi 1:1 i golu strzelonym na wyjeździe mogła cieszyć się z utrzymania.
W
następnym sezonie duże nadzieje pokładano w osobie Torstena Finka, który,
wydawało się, bardzo dobrze radził sobie z szatnią Dinozaurów. Został on jednak zwolniony we wrześniu 2013 roku
po blamażu w Dortmundzie (HSV przegrało z gospodarzami aż 6:2). Na miejsce
znanego szkoleniowca zatrudniono trenera drugiej drużyny, Joe Zinnbauera. Jego
zadaniem było poprawienie wyników drużyny na tyle, by ta nie musiała do samego
końca martwić się o utrzymanie. Atmosfera jednak z dnia na dzień stawała się
coraz cięższa, co widoczne było nawet na boisku. Piłkarze Hamburga wyraźnie się
ze sobą nie rozumieli (a może zwyczajnie nie chcieli tego robić?), popełniali
dziecinne wręcz błędy, za które obwiniali siebie nawzajem. Przez lwią część
sezonu mówiło się o pewnym spadku HSV, jednak dzięki determinacji i zmianie
trenera w kwietniu 2014 roku, mimo złej postawy w Bundeslidze, Hamburgowi po
raz kolejny dopisało szczęście w meczu barażowym. Szczęście to nosiło imię
słynnego w Niemczech sędziego, Mauela Gräfe, który w drugim meczu przeciwko Karslruher SC w
90 minucie spotkania odgwizdał niesłuszny rzut wolny, po którym Marcelo Diaz
umieścił piłkę w siatce, czym doprowadził do remisu i dogrywki. W 115 minucie
gola na wagę utrzymania strzelił Nikolai Müller. Dinozaury po
raz kolejny pokazały, że szczęście to ich drugie imię.
Obecny
sezon chyli się powoli ku końcowi - do rozegrania zostały zaledwie cztery
kolejki. 22. kwietnia o godzinie 20:30 na Volksparkstadion zostanie rozegrany
jeden z klasyków Bundesligi. Dwaj odwieczni rywale zmierzą się w Derbach
Północy (niem. Nordderby). Mecz
ten za każdym razem budzi spore emocje, jednak od kilku lat niekoniecznie
takie, na jakie mógłby zasługiwać. Zarówno drużyna z Hamburga, jak i Werder
Brema częściej walczą teraz o utrzymanie, aniżeli o grę na największych arenach
w całej Europie.
Wydawać
by się mogło, że ten sezon będzie inny. HSV, w porównaniu do poprzednich
rozgrywek, od początku radziło sobie bardzo dobrze. Pod koniec rundy jesiennej
głośno zaczęto mówić nawet o walce nie tyle o górną część tabeli, co o Ligę
Europy. Marzenia zostały jednak zweryfikowane tuż przed najważniejszym dla nich
meczem - Derbami Północy rozegranymi przed własną publicznością. Niemiecki BILD
to spotkanie nazywa Derbami o baraż. Czy słusznie? Obydwie drużyny są w dołku,
obydwie złapały pewnego rodzaju kryzys. 34 punkty Hamburga, 31 oczek na koncie
Werderu - walka toczy się zatem nie tylko o tytuł lepszej drużyny z północy
kraju. Werder przyjeżdża do Hamburga podrażniony porażką w półfinałowym
spotkaniu Pucharu Niemiec przeciwko Bayernowi Monachium. Hamburg po
zeszłotygodniowej przegranej w Dortmundzie będzie chciał pokazać się przed
własną publicznością z jak najlepszej strony. Wiemy jednak, że derby rządzą się
własnymi prawami i w tym meczu może zdarzyć się dosłownie wszystko (lub i nic).
W
Hamburgu źle dzieje się już od kilku lat. Trzynastu trenerów na przestrzeni
siedmiu sezonów jasno pokazuje, że Dinozaury mają spory problem. Również rotacja
zawodników w tym klubie była ogromna. Od jakiegoś czasu odbija się to na
wynikach drużyny - jedyny triplet, który jest w tej chwili realny, to
trzykrotny udział w meczach o utrzymanie w Bundeslidze. Patrząc na to przez
pryzmat historii klubu kibicom w Niemczech jest po prostu przykro. Dożyli
bowiem czasów, gdy jeden z fundamentów ligi powoli, acz nieubłaganie, chyli się
ku upadkowi...
Kompletnie się nie znam, jak zresztą wiesz, dlatego odniosę się do Twojego stylu pisania. Po przeczytaniu tekstu nasuwa mi się krótka myśl- pisz dalej! Potrafisz to robić, pisanie idzie Ci zgrabnie i kibicuję, by w przyszłości Twoje teksty ujrzało szersze grono odbiorców.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!